czwartek, 24 sierpnia 2017

Od Corrinne cd Shawn

Złapałam brata za rękę, przez co musiał się zatrzymać.
– To poproś Sabrinę, żeby zabrała cię do tamtego świata, skoro ten ci tak przeszkadza, ciotka na pewno z c h ę c i ą się tobą zajmie! To, że się martwisz, nie usprawiedliwia twojego zachowania! – mówiłam przez zęby, mrużąc oczy. – Poza tym, nic im nie jest, mama jest już w szpitalu. Poza tym, przestań zachowywać się jak pier****ny idiota, który ma ból du*y, kiedy tylko zwrócę na kogo innego uwagę!
Prychnął i odszedł.
Chwilę stałam, próbując się uspokoić. Miałam ochotę pobiec za nim i przywalić mu w ten głupi ryj, ale nie musiałam tego robić, bo sam do mnie wrócił.
Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, moja dłoń wylądowała na jego policzku. Przekrzywił głowę w lewą stronę.
– Nawet nie pytaj za co. – warknęłam, rozwijając skrzydła i wzbijając się w powietrze.
***
Leciałam tak od... Paru godzin? Na pewno oddaliłam się sporo od tamtego miejsca, a pode mną były jedynie lasy i pola.
Dlatego, gdy moje skrzydła już się zmęczyły, a sama byłam zziębnięta, ucieszyłam się z widoku dużego budynku, nietkniętego przez te dziwne tornada.
Ostrożnie wylądowałam poza nim, tuż pod bramą i zapukałam. Drzwi otworzyły się dopiero po chwili.
– Ym... Dzień dobry... Ja... Szukam schronienia... – szepnęłam nieśmiało, zadzierając głowę do góry, by przyjrzeć się wysokiemu mężczyźnie o długich, jasnych włosach, pasujących do kocich uszu i ciemnych, ale postrzępionych skrzydłach. Jego twarz i odsłonięte ramiona zdobiły liczne tatuaże.
Wygladalu groźnie, ale jego oczy na to nie wskazywały, bowiem łagodniały z każdą chwilą.

< Shawn? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic