- Chodźmy... - szepnąłem, spoglądając na dwójkę.
- Tato, a co z mamą?! - pisnęła Corrinne, przytulając się do ramienia brata.
Ponownie przeniosłem wzrok na przestrzeń królestwa...
~Shadow, odezwij się... ~ wyszeptałem, starając się nawiązać z nią jakikolwiek kontakt.
Odpowiedziała mi głucha cisza. Przekląłem pod nosem, chwytając się za głowę.
- Chodźcie... Muszę wam załatwić jakieś schronienie...
- Tato! Ja chcę do mamy! - krzyknęła niebieskowłosa, w oczach mając widoczne łzy.
Westchnąłem cicho, wypowiadając kilka kolejnych przekleństw pod nosem. Spojrzałem to na dzieci, to na ruiny królestwa.
- Corrinne... - przykucnąłem przy niej. - Tata odnajdzie mamę... Musisz schować się ze swoim bratem w jakimś bezpiecznym miejscu - otarłem jej łzy dłonią. Spojrzałem na syna, który kurczowo trzymał dłoń swojej siostry. - Chodźmy.
Wyszliśmy na zewnątrz. Wszędzie, dosłownie wszędzie leżały ruiny różnych budowli, a pod nimi... Martwe ciała już byłych mieszkańców tego miejsca. Nie chciałem, żeby Shawn i Corrinne musieli patrzeć na takie rzeczy... No cóż - i tak zapewne mają już dostatecznie zrytą psychikę...
Po kilkunastominutowej wędrówce dotarliśmy w miejsce, gdzie zebrali się wszyscy żywi. Co chwila rozglądałem się w poszukiwaniu charakterystycznych skrzydeł... Próby kontaktu również szły na marne.
- Przybędzie kolejne...? - wśród praktycznie każdej grupki osób, było zadawane tylko to pytanie.
- Cholera jasna... - warknąłem pod nosem, zatrzymując się w miejscu.
- Czy mogę w czymś pomóc? - jak z nikąd usłyszałem obok siebie kobiecy głos.
Spojrzałem na dziewczynę, która miała za sobą grupkę dzieci. Zapewne zapytała się o mój stan, dostrzegając wyraźne załamanie po mojej postawie ciała.
- Zajmuje się pani dziećmi? - zapytałem jak znikąd, śledząc wzrokiem każdego kilkuletniego człowieka.
- Zgadza się - przytaknęła głową. - Głównie są to dzieci osierocone przez ten wypadek...
- Błagam! Czy dałaby pani radę zająć się jeszcze nimi? Muszę szukać żony, jak zarazem ich matki...
-B-Bardzo mi przykro, ale jeżeli nie ma jej tutaj...
- Proszę? - zrobiłem maślane oczka, takie jak przed Shadow gdy proszę ją o "pewną rzecz".
- Dobrze, ale...
- To ja będę spadać. Naprawdę, w tym przypadku... Czas to pieniądz - zniżyłem się do poziomu młodej dwójki. - Dbajcie o siebie... - szepnąłem, po czym rozpłynąłem się w powietrzu.
***
- Shadow!!! - wydarłem się, przechodząc przez kłęby dymu, które utworzył wzbierający się wiatr.
Jeżeli zapowiadało się na kolejne tornado, mam przejebane...
- SHADOW!!! - krzyknąłem jeszcze głośniej.
Latarnia morska... Ona... Stała w gruzach?! Ja pierdole... Z miejsca ruszyłem w stronę jej ruin. Miałem bardzo złe przeczucia...
<Shadow?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz