- Z tym debilem?! - warknąłem pod nosem w taki sposób, aby tylko stojąca obok mnie siostra mogła usłyszeć to krótkie stwierdzenie.
Spojrzenie ojca było bardzo wymowne - usłyszał moje słowa. Przekląłem głośno ślinę, widząc jego zaskoczony głos na sobie... Chyba do mamy również dotarła ta informacja, poprzez telepatyczne porozumiewanie się z ojcem. Oj... Chyba czeka mnie pogadanka w domu.
- Myślę, że... - ojciec spojrzał wymownie na matkę, która jedynie delikatnie przytaknęła głową, przy tym wywracając oczami.
- Taa... Przystaniemy na tej propozycji - westchnęła cicho, wciąż mając skwaszoną minę.
Nie, nie i jeszcze raz nie! Dlaczego moi rodzice nagle stali się tacy ślepi! Ten chłopak chce nas zabić, a nie wspólnie zabić!
- Chyba cierpię na sklerozę, przepraszam... To jest mój syn, Beniamin - ułożył swoją dłoń na jego głowie, po czym delikatnie poczochrał jego włosy.
- Dzień dobry... - zrobił maślane oczka... Jak nigdy dotąd...
- Ought... Chyba chodzisz z naszymi dziećmi do przedszkola, czyż nie? - mama zmierzyła go podejrzliwym wzrokiem.
Ten tylko przytaknął delikatnie główką. "Ja pie*dole..." - warknąłem w myślach, już wyobrażając sobie jak wykręcam mu łeb.
- Shawn... Masz bardzo złe myśli - przeczesałem dłonią swoją niebieską czuprynę.
- Coś się dzieje? - Corrinne spojrzała na mnie kątem oka.
- Błagam. Zadzwoń po jakiegoś terapeutę, bo już na serio nie wytrzymuję psychicznie...
***
Ach... Jak zwykle! Rodzice prowadzą pogawędkę, a dzieci won się bawić. Musieliśmy siedzieć na tym samym placu zabaw, z tym samym idiotą... Jezu Chryste, niech ta męka się już skończy (;_;)
- Bawimy się w Simon Mówi! - krzyknął chłopak, stojąc kilka metrów od nas.
- Em... Nie - skrzyżowałem ręce. - Cały czas bawimy się w to co ty chcesz! Teraz nasza kolej, żeby wybrać zabawę! - zmrużyłem oczy.
- Nooo proszę, proszę... Mały Shawn znowu się postawia? - na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech.
- Tak, a żebyś wiedział! - warknąłem. - Najchętniej... - miałem przejść do gorszego wyzywania Beniamina, lecz powstrzymał mnie delikatny dotyk siostry.
Odwróciłem się w jej stronę. Spojrzałem prosto w jej niebieskie oczy... Jest dla mnie najważniejsza na całym świecie...
- Nie zniżaj się do tego poziomu... - doszedł do mnie jej cichy szept.
Dalej wpatrywałem się w nią bez słowa. Jej oczy tak pięknie błyszczą...
Całą "magię" tej chwili zepsuł wyraźny śmiech chłopaka. Odwróciłem się z powrotem w jego stronę.
- Czego rżysz? - mruknąłem.
- Pułapka! - jego słowa mnie zdezorientowały... Co miał na myśli?
Spojrzałem w dół... Cholera... Z jak dotychczas myślałem "parkietu" prysnęła woda. Staliśmy na fontannie, która jak na złość została wbudowana w ziemię. Corrinne stała na jednym z paneli, który wypuszczał wodę... Zorientowała się za późno... Po chwili stała przed nami, przemoczona do suchej nitki. Przez zmoczoną sukienkę można było dostrzec... Ekhem... Różne części jej ciała. Wlepiłem w nią swój wzrok... Zanim strumień wody ustał, rzuciłem się w stronę siostry i niemal natychmiast okryłem ją swoją suchą bluzą. Chociaż... Nie wiem dlaczego, ale ten widok mi się podobał...
<Corrinne? Lenny lenny... *
- Bawimy się w Simon Mówi! - krzyknął chłopak, stojąc kilka metrów od nas.
- Em... Nie - skrzyżowałem ręce. - Cały czas bawimy się w to co ty chcesz! Teraz nasza kolej, żeby wybrać zabawę! - zmrużyłem oczy.
- Nooo proszę, proszę... Mały Shawn znowu się postawia? - na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech.
- Tak, a żebyś wiedział! - warknąłem. - Najchętniej... - miałem przejść do gorszego wyzywania Beniamina, lecz powstrzymał mnie delikatny dotyk siostry.
Odwróciłem się w jej stronę. Spojrzałem prosto w jej niebieskie oczy... Jest dla mnie najważniejsza na całym świecie...
- Nie zniżaj się do tego poziomu... - doszedł do mnie jej cichy szept.
Dalej wpatrywałem się w nią bez słowa. Jej oczy tak pięknie błyszczą...
Całą "magię" tej chwili zepsuł wyraźny śmiech chłopaka. Odwróciłem się z powrotem w jego stronę.
- Czego rżysz? - mruknąłem.
- Pułapka! - jego słowa mnie zdezorientowały... Co miał na myśli?
Spojrzałem w dół... Cholera... Z jak dotychczas myślałem "parkietu" prysnęła woda. Staliśmy na fontannie, która jak na złość została wbudowana w ziemię. Corrinne stała na jednym z paneli, który wypuszczał wodę... Zorientowała się za późno... Po chwili stała przed nami, przemoczona do suchej nitki. Przez zmoczoną sukienkę można było dostrzec... Ekhem... Różne części jej ciała. Wlepiłem w nią swój wzrok... Zanim strumień wody ustał, rzuciłem się w stronę siostry i niemal natychmiast okryłem ją swoją suchą bluzą. Chociaż... Nie wiem dlaczego, ale ten widok mi się podobał...
<Corrinne? Lenny lenny... *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz