wtorek, 19 września 2017

Od Akane

Jechałam sobie na swojej jakże cudnej desce. Słuchawki w uszach, a w nich leci moja ulubiona nutka. Żyć nie umierać! Nie sądzę, żeby szefowa zobaczyła, że mnie nie ma, na spotkaniu.
- Ruda zgłoś się.
- I raise my flags, dye my clothes. It's a revolution, i suppose...
- Ruda, tutaj Tsume, zgłoś się.
- I'm breaking in, shaping up, checking up on the prison bus. This is it the apocalypse..
- RUDA! - w tym momencie wywróciłam oczami i włączyłam komunikator.
- Wyluzuj, łapko, jestem na zwiadzie i przeszkodziłaś mi w śpiewaniu swojej jakże interesującej piosence.
- Znowu ominęłaś spotkanie.
- Żartujesz? Mam siedzieć przez bite godziny po to, by zasnąć i wyobrażać sobie Ciebie pod moim młotem "Kauabanga"?
- Co? Ygh.. Skoro już tam jesteś, to musisz sprawdzić jeden z barów. Podobno jest tam jeden z naszych celów.
- Yyy... Sory, ale nie rozumiem. Jakie cele?
- Gdybyś była na spotkaniu to b--
- Aaa, chodzi ci o mundurki? Czaję. Nie bój nic, łapencjo! Raz, dwa i będzie po krzyku - bez słowa się rozłączyłam, niszcząc komunikator. Dojechałam do baru i zaskoczyłam z deski, a ta pojechała sobie do jakiegoś miejsca. Spojrzałam przez okno. Dużo lasek, które wyglądają jak typowe laski z baru. Rozpuściłam włosy i weszłam do mojego ulubionego miejsca.
- AKACZ PRZYSZŁA!
- Cześć kochani! Franek, to co zawsze!
- Już się robi, młoda! - barman mi rzucił hot expresso z pianką. Usiadłam przed moim celem. Ten spojrzał na mnie.
- No, no, no... A panienka to kto? - zapytał, ocierając swoją nogę, o moją. Oparłam się z uśmiechem.
- Nie słyszałeś mojego imienia? Yin. - wstałam, pociągając go za sobą - wyjdziemy na dwór...? - poszłam w stronę wyjścia. Ten jak zaczarowany poszedł za mną. Ściągnęłam go na zaułek.
- Wiesz co...
- Tak, Yin?
- Jesteś moim celem do zamordowania... Masz 3 sekundy - przyożyłam mu ostrze do szyi. - Gdzie jest twój szef?
- Hah, uważaj, bo ci powiem.pewnie nie jest nabiGHAA - przerwałam mu, strzelając mu w nogę.
- Jeszcze jakieś wątpliwości?
- Dobra, dobra! Nie wiem gdzie jest, a-ale wiem, kto może wiedzieć! Taki jeden, co sprzeraje cocaine na ulicy Breakin.
- Wybacz mój drogi... Ale zasady, to zasady - zastrzeliłam mu łeb i wsiadłam na deskę, znowu jadąc przed siebie. Po chwili usłyszałam telefon.
- Tak?
- Ruda, musimy się spotkać.
- A ty to kto?
- Gdybyś była na zebraniu to byś wiedziała. Zastępca Łapy.
- Oho... Kolejna pod młot?
- Słucham? Nie ważne. Dam ci miejsce spotkania na GPS - rozłączyła się. Wywróciłam oczami i dodałam swojej desce trochę szybkości. Związałam włosy i zaczęłam jechać w stronę miejsca spotkania.

****

Zatrzymałam się przed wejściem do starego młynu. Deska sobie dojechała, a ja weszłam do młynu. Zapukałam i cisza. Wywarzyłam drzwi.
- WITAM, WITAM! Ktoś t-- - przyłożył mi ktoś ostrze do szyi. Spojrzałam na nią kątem oka i odsunęłam palcem, jej ostrze.
- Kim jesteś?
- To ty mnie wzywałaś.
- Ruda.
- Brawo! Wygrałaś Nobla! - dotknęłam palcem jej nosa - Boop. A teraz gadaj, po cholerę tu jestem. Byłam zajęta bardzo produktywnymi sprawami. A tak poza, to imię?
- Ripley Pure Sh-
- PUREE?! ZIEMNIACZANE?! Daj trochę!

Ripley? XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic