niedziela, 1 października 2017

Od Kevina CD Flurry

Wpatrywałem się w bardzo smacznie wyglądające ciasta. Szykowała się słodka degustacja... Zadowolony oblizałem się.
- Smacznego sobie życzę... - wyszczerzyłem się, pochłaniając jeden kabelek na raz.
Wgryzłem się w słodkie ciasto i idealnie dobraną do niego polewę. Po prostu euforia... Ugh, jak ja uwielbiam słodycze.
Zapewne kontynuowałbym swoją chwilę rozkoszy przez najbliższe kilka minut, gdyby nie te niepokojące rozmowy z góry. Czyżby Flurry zeschizowała i zaczęła gadać do siebie? Nie miałem pojęcia, więc postanowiłem to czym prędzej sprawdzić. Najwyżej będę zmuszony umówić ją z psychologiem, czy coś...
Będąc już na górze, delikatnie przyłożyłem swoje ucho do drewnianych drzwiczek. Wysłuchałem się w dwa, dobrze znane głosy... Czyżby Corrinne zechciała wrócić?
- A witam bardzo serdecznie! - wypaliłem, wparowywując do pokoju z szerokim uśmiechem na widok drogiego mi dziecka. - Na noc do domu to się nie raczy wracać? Chyba będzie szlaban...
- A pierdol się! - warknęła, odwracając się na pięcie moją stronę.
- Doprawdy? Zapewne znasz głębszy... - zakasłałem cicho, mając w głowie same sprośne skojarzenia. - Sens tego słowa - podszedłem kilka kroków bliżej, na twarzy mając charakterystycznego lenny face'a.
- Z dmuchaną lalą, którą zapewne trzymasz w swojej szafie... - złośliwy uśmiech nawet na moment nie schodził z jej niedużej twarzyczki. Potyczki słowne? Jak najbardziej, uwielbiam je.
- Jakie to słodkie... Czyżbyś stęskniła się za nami? - zrobiłem kolejny krok w jej stronę, nawet na moment nie przestając się uśmiechać.
- Chyba oszalałeś! - zaprzeczyła niemalże od razu. - Przyszłam po Flurry. Już znalazłam mam nowy dom! - mimo, że mówiła bardzo pewnie, miałem świadomość, że kłamie. Ach... Typowa Lily. Zawsze woli kłamać.
- Uhm... Karton, ale tym razem rozmiar XL? - dopiero po wypowiedzeniu tych słów zorientowałem się, że kolejnego kroku nie dam rady zrobić.
Teraz, dzieliły nas centymetry, co bezzwłocznie wykorzystałem i ułożyłem swoją dłoń na głowie dziewczyny, przykucając.
Wykonałem kilka, delikatnych ruchów... Taki malutki, słodki piesek. Może czasami zachowuje się, jakby miała wściekliznę, lecz dobrze zdaję sobie sprawę, że w rzeczywistości jest osobą troszczącą się o swoich bliskich. Hah, skąd ja to znam...
- Twoja przyjaciółka naprawdę się martwiła - spojrzałem kątem oka na stojącą za nią Flurry.
Młodsza dziewczynka wyrwała się z uścisku starszej i dosłownie zmusiła naszą dwójkę do przytulenia się. Pociągnęła swoją towarzyszkę prosto na mnie. Czując nagły ruch, prawie wywróciłem się do tyłu.
O dziwo... Nie wyrwała się. Jedynie bardziej wtuliła się w moje ramię, owijając przy tym swoje ręce wokół mojej szyi. Nigdy dotąd nikt nie obdarzył mnie takim uczuciem jak ta dwójka... Było to dosyć... Miłe? Tak, chyba to słowo mam na myśli. I słodkie niczym lizaki... Zaśmiałem się cicho, po czym przyciągnąłem do nas twórcę całej tej chwili.
- Obiecuję, że nie dam was sobie odebrać... Przy mnie włos wam z głowy nie spadnie, a każdy kto będzie próbował was skrzywdzić... Obronię was...

<Flurry?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic