wtorek, 31 października 2017

Od Viktora CD Yuri

Przytaknąłem zgodnie jego słowom. Akurat co do tego nie miałem najmniejszych wątpliwości! Łyżwiarstwo, to w końcu większa połowa mojego życia.
- Więc, teraz wypadałoby coś zjeść! - klasnąłem w dłonie, podrywając się z kanapy z szerokim uśmiechem. - A zaraz po obiadku wybierzemy się na dzikie lodowisko - podsumowałem, szybkim krokiem podchodząc do wieszaka, na którym dumnie spoczywały moje jakże urocze fartuszki. Dosyć zręcznie uporałem się ze związaniem ze sobą dwóch sznureczków w drobną kokardkę, po czym wyciągnąłem z szafki książkę kucharską. Chciałem przygotować coś wyjątkowego, dla Yuriego... Nawet, jeżeli mam zaryzykować spaleniem domu, wolę widzieć jego uśmiech.
- Co masz na myśli mówiąc "dzikie" lodowisko? - z transu śledzenia wzrokiem drobnych literek, wyrwał mnie charakterystyczny głos chłopaka. Uniosłem na niego wzrok, wciąż mając banana na ustach.
- Jesteś strasznie ciekawski... - oparłem się o blat obiema dłońmi, uważnie obserwując nieco zaczerwienioną twarz Yuriego.
- Cóż... Chyba taka moja natura... - powiedział niemalże niesłyszalnie, jedynie wzruszając ramionami.
- Dowiesz się w swoim czasie! - wróciłem do książki. - Tylko bez żadnych skojarzeń... - na moją twarz wpłynęła niewidoczna dla chłopaka mina pedofila. Poniekąd zasłoniła ją moja biała czupryna. To chyba lepiej. Nie chcę zrażać go do siebie. Ani zachowywać się w TAKI sposób... Przynajmniej na tą chwilę... ( ͡° ͜ʖ ͡°)‎
- A teraz, pomożesz mi?
~~~
Zaraz po zjedzeniu wspólnie przygotowanego obiadu, zacząłem przegrzebywać swoją szafę w poszukiwaniu swojego ulubionego szaliczka. Na dworze zrobiło się strasznie zimno, a nie ukrywam, że w takich okresach nieprzyjemny katar jest czymś występującym u mnie co roku. Mimo wszystko, tym razem chciałem się uwolnić od tej denerwującej choroby, przy pomocy uroczego szaliczka, na którym wyszyte były psie łapki. Zakupiłem go dosyć niedawno, a pomyśleć, że już gdzieś się zagubił w stercie innych słodkich rzeczy. Tsa, po moim domu wszędzie walają się różne - de facto - niepotrzebne rzeczy, które znalazły się tu za sprawa fanów, albo mojej dziwnej obsesji. 
- Jestem idiotą... - westchnąłem, strzelając krótkiego facepalm'a. Dopiero po opróżnieniu połowy szafy zorientowałem się, że przez ten cały czas owa zguba leżała na jednym z krzeseł. - Później się posprząta - delikatnie kopnąłem gumową piłeczkę, która sam do końca nie wiem jakim cudem znalazła się w tym miejscu.
- Viktor? - gdy byłem już dwa metry od drzwi, niespodziewanie zostały one uchylone przez znajomego chłopaka. Wlepił swój wyraźnie zadziwiony wzrok w syf za mną. Uśmiechnąłem się promiennie.
- Nawet nie pytaj - powiedziałem, starając się swoim ciałem zasłonić widok. - Chodźmy już, bo nam zdziczałe lodowisko ucieknie... - dodałem żartem.
Na miejsce dotarliśmy pieszo, gdyż znajdowało się one ledwo ponad kilometr od mojego domu. Dawno nie odwiedzałem tego miejsca... Huh, o ile ktokolwiek wie o jego istnieniu. Nawet śladu po ludzkiej duszy.
- Czy to jest... - wydukał widocznie zdziwiony Yuri, nieco wystraszonym wzrokiem skanując otaczająca go przestrzeń.
- Tak ja mówiłem, dzikie jezioro! - zaśmiałem się pod nosem. - Uwierz, że jego powierzchnia jest w stu procentach stabilna i nie krucha - dorzuciłem, jakby na zachętę, podpierając się ręką o drzewo dumnie wyrastające z ziemi. Zabrałem się za zmianę butów, na łyżwy.
W ciągu kilku minut zarówno mnie, jak i towarzyszącemu mi chłopakowi udało się uporać z tą mało wygodną zamianą. Ach... Gdy tylko wejdzie na ten lód, ta czynność przejdzie w niepamięć... Nie czekając na Yuriego, podszedłem do granicy pomiędzy lodem, a ziemią. Przekroczyłem ją bez najmniejszego zahamowania, żeby po kilku sekundach wykonać kilka spokojnych ruchów na śliskiej powierzchni. Uniosłem wzrok na wciąż nieco przerażonego towarzysza, który starał się wykonać pierwszy krok. Nieco nierówne podłoże, spowodowało samoczynne załamanie się gruntu pod jego nogami. Szybko zareagowałem, tym samym łapiąc go w swoje objęcia. Pomogłem mu wyprostować się do pionu...
- Twoje łyżwy teraz będą idealnie przylegać do powierzchni lodu, co z początku może przyprawić cię o niepotrzebną panikę, ale... Możesz się upierać. Pamiętaj, że ja i tak teraz cię nie puszczę - uśmiechnąłem się delikatnie, trzymając chłopaka za ramię.

<Yuuri? :P>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic