Przegryzłem wargę i gniewnie zmarszczyłem brwi. Moja dłoń zaczęła nerwowo się trząść, a knykcie znacznie pobladły. Ona również wydawała się zaskoczona naszym jakże pięknym spotkaniem... Ale... Czy w ogóle mnie pamięta...? Gdzie ona była przez cały ten czas?
Nagle opuściłem rękę i schowałem pistolet, obserwując przez cały czas swoją matkę. Szczerze to miałem już tego po dziurki w nosie... Nie miałem ochoty nawet z nią rozmawiać, a dodatkowo znajdowaliśmy się w środku bitwy. Teraz jest moim wrogiem...
- K-kim ty jesteś...? - po chwili również opuściła broń, a ja zastygnąłem jak kamień, dotknięty jej pytaniem, mimo wszystko bolało...
Uniosłem na nią zbolały wzrok i nawet nie myślałem żeby silić się na spokojny ton.
- Czyli mnie nie pamiętasz... - prychnąłem zaciskając palce w pięści. - Żałosne... Żenada... Dno... Jak mogłaś mnie zapomnieć?! Może o tacie też zapomniałaś, bo było ci wygodniej?! - wykrzyczałem nagle, nie mogłem nic poradzić na to, że nerwy mi puściły.
Widziałem, jak patrzy na mnie tym swoim zszokowanym wzrokiem. Miałem ochotę wykrzyczeć jej w twarz co czuję, ale to nie był odpowiedni moment, na rozwiązywanie takich spraw. Jedyne co teraz czułem to złość i żal do osoby stojącej naprzeciwko mnie.
- O czym ty mówisz...? - spuściła wzrok na ziemię, a ja nie wytrzymałem i odwróciłem się do niej plecami. Lepiej się ulotnić, niż powiedzieć o słowo za dużo...
Po chwili przemieniłem się w wilka i co sił w łapać pognałem przed siebie, ignorując otaczający mnie hałas i zamieszanie. Chciałem od tego uciec, więc uciekłem i ukryłem się głęboko w lesie, gdzie skulony już w ludzkiej postaci, zacząłem cicho płakać...
~~*~~
Od spotkania z Vane minęło kilka dni, a ja i tak byłem tym wszystkim przybity. Chciałem ją jakoś zrozumieć, ale moja przeszłość nie pozwalała mi na to i po prostu była dla mnie kimś kto zapomniał o swojej rodzinie. Najlepsze jest to, że przez tyle lat żyłem w błędzie... Myślałem, że jestem już całkiem sam, a okazało się, że moja mamusia żyje i nawet mnie nie pamięta, dlaczego? Nie wiem... Może coś się stało, albo chciała zapomnieć...
- Mam dość... - westchnąłem i opadłem zmęczony na kanapę.
Najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji była rozmowa jednak czy byłem na to gotowy? Czy chcę poznać prawdę? Naprawdę nie wiem... Może przy następnym naszym spotkaniu (o ile do niego dojdzie) umówię się z nią na rozmowę? Lepiej jest najpierw wysłuchać co ma do powiedzenia i dopiero później się złościć...
<Vane? :P >
<Vane? :P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz